JAK SIĘ UCZYĆ, SŁOWNICTWO

PoliGLOTA czy POLidiota

Poliglota czy Polidiota?

 

Zdefiniujmy na początku co oznacza „ mówić w języku obcym”?

Zapewne nie jest to oczywiste, ale ja rozumiem przez to „płynne” posługiwanie się danym językiem, na poziomie minimum B2.

A czym jest płynne posługiwanie się danym językiem? Niczym innym jak umiejętnością biegłego komunikowania się z Muttersprachlerami czy native speakerami oraz znajomością kultury danego języka czy obszaru językowego (tak! Znajomość zwyczajów panujących w danym kraju też mieści się w pojęciu „znajomość języka”).

Przypomnę, o czym mówiłam w moim nagraniu „Jak wychować dziecko dwujęzyczne”, że rozróżniamy kilka typów znajomości języka:

  1. Mówienie
  2. Słuchanie (rozumienie języka mówionego)
  3. Czytanie
  4. Pisanie
  5. Umiejętność tłumaczenia języka

 

Błędnym zatem jest przeświadczenie, iż ktoś kto mówi w danym języku (np. języku niemieckim), także rozumie ten język!

Nie jest zatem wskaźnikiem znajomości języka umiejętność wysławiania się w tym języku. Zwłaszcza, kiedy nikt (a zwłaszcza natywny uzytkownik języka) nie jest w stanie zweryfikować tejże płynności np. w trakcie rozmowy na żywo.

Znacie to zjawisko. Czy zdarzyło Wam się kiedykolwiek rozmawiać z Waszym rodakiem i natrafić na osobę, która „ni w ząb” nie rozumiała co do niej mówicie i to w jej ojczystym języku? Założę się, że tak!

 

Gdy zatem widzicie osobę deklarującą się jako posługującą się płynnie językiem niemieckim po kilku miesiącach nauki, powinniście spytać o to, którą z powyższych 5 typów znajomości języka sobie przyswoiła. Oraz czy ten stopień znajomości uprawnia tę osobę do nauczania Was obcego języka, skoro sama nie opanowała go w 100 %.

Pewien poliglota, który wylądował w Księdze Rekordów Guinnessa z powodu niewiarygodnej ilości języków, którymi się posługiwał, został zaproszony do studia. Ziad Fazah, bo o nim mowa, deklarujący, że jest w stanie nauczyć się każdego języka w przeciągu kilku miesięcy, miał odpowiedzieć na siedem pytań w siedmiu różnych językach. Odpowiedział na jedno. Powodem była, pomimo umiejętności wysławiania się w tych językach, nieumiejętność zrozumienia rdzennego użytkownika danego języka.

Widzicie w czym tkwi problem? W różnicy pomiędzy mówieniem, że coś się robi a robieniem tego.

 

Nie jest moim celem oczernianie kogokolwiek ale zwrócenie Wam uwagi na to, by spoglądać na fakty realnie i z właściwym dystansem oraz by weryfikować rewelacje o metodach, umożliwiających Wam przyswojenie języka (niemieckiego) w kilka miesięcy.

Teoretycznie jesteśmy w stanie nauczyć się kilkudziesięciu języków w ciągu całego życia ale jest jedno ALE. Jesteśmy tylko ludźmi, którzy mają swój rytm dnia oraz pewną ograniczoną możliwość zapamiętywania tego co nas otacza. I w tym tkwi największy problem: zapominamy jeżeli czegoś nie używamy, lub nie poświęcamy temu należytej uwagi. To niezwykle trudne zadanie. Nie powtarzaliście przez 2 dni słówek i zapomnieliście, czego się tak mozolnie (na)uczyliście? Zgodzicie się zatem, że umiejętności językowe danej osoby zmieniają się w czasie? Także na gorsze?

 

Oczywiście, że poligloci (znający kilka języków) istnieją, tak samo jak istnieją hiperpoligloci (znający kilkanaście lub więcej języków) jak np. Heinrich Schliemann, Emil Krebs czy Kato Lomb, i wielu innych.                                                                                                            Istnieją również „uczący się języka w super krótkim czasie” nie mający nic wspólnego z poliglotami, których celem jest sprzedać Wam nic nie wnoszące metody przyswajania sobie języka.

Deklaracje osób, które opowiadają Wam, że nauczyły się w 3 miesiące języka niemieckiego, francuskiego czy angielskiego należy traktować z przymrużeniem oka i należytą rezerwą.

 

Nauka każdego języka to długi i złożony proces. I nawet ci najsłynniejsi poligloci przyznawali, że są języki, którymi posługują się lepiej i gorzej a przyswojenie języków pochodzących z tej samej grupy językowej nie jest trudne, jako że część gramatyki i słownictwa pokrywa się, co może tłumaczyć ich niebywałe sukcesy w zdobywaniu kolejnych języków do kolekcji. Dla Polaka nie znającego żadnego języka obcego z grupy germańskich (angielski, niderlandzki, duński, norweski lub szwedzki) nauczenie się języka niemieckiego będzie ogromnym wyzwaniem, i na nic zdadzą się cudowne metody przyspieszające Waszą naukę. Trzeba swoje „odbębnić”.

Mam nadzieję, że wlałam w Wasze serca otuchę.

Uważnie zatem dobierajcie swoich nauczycieli i metody, którymi się posługują, obiecując Wam możliwości przyswojenia języka w kilka miesięcy, nie mając do tego ani wiedzy ani predyspozycji.

 

Pewien człowiek obiecuje, że nauczy każdego jako jedyny w kilka miesięcy mówić po niemiecku, ale na moją propozycję wspólnego live’a po niemiecku, skulił ogon i się wycofał. Dam głowę, że nie ma pojęcia o języku niemieckim a i tak wciska Wam kit, za który jeszcze żąda pieniędzy. Paru zdań w dowolnym języku, do kamery każdy może się nauczyć i może „palić głupa”, ale przy jakiejkolwiek próbie weryfikacji wiedzy, ci ludzie „wymiękają”.

Jeszcze raz zatem proszę Was, byście rozsądnie i z rozwagą dobierali Waszych nauczycieli. Szanujcie swój czas i pieniądze, gdyż wielu jest oszołomów i oszustów, bazujących na Waszej niewiedzy.

 

P.S. Uderzyłam w stół, czekam na odzew.

Dodaj komentarz